I znowu pierdu pierdu na Zszywce. Nie wiem, co to za czasy, że ludzie pytają obcych, jak mają żyć. To samo na spotted. "O ludzie, mam mega wysoki rachunek za telefon, miało być bez ograniczeń, mam najdroższy abonament, jak zerwać umowę, heloł?". Ciężko sprawdzić bilingi. Ciężko doczytać umowę. Ciężkie mamy czasy, naprawdę. To samo myślę, jak oglądam serwisy informacyjne i mówią o protestach ludzi, którzy wzięli kredyty we frankach i teraz żądają pomocy od państwa. Ja się zgadzam z moją mamuśką - kredyt bierze się w walucie kraju, w którym się żyje. Ciężko się ludziom teraz myśli. No, a ja się czuję niedopasowana do tego świata. Trzeba było zostać vlogerką i blogerką z wielgachnym ego, które nigdzie się nie mieści. Szkoda, że nie jestem ekshibicjonistką jak co niektórzy. Dziecko zwaliło kupę w wannie pełnej kwiatów rumianku - fotka do sieci (fotka gówna of kors). Dziecko uwaliło się czekoladowym ciastkiem na twarzy - robimy vloga. Kobieta zachodzi w ciążę - jest już ekspertką od macierzyństwa i zakłada bloga parentingowego. O borze szumiący. No, zaraz, zaraz - skoro
Znowu sobie dogodziłam, tym razem nabyłam kolejną butelkę biedronkowych perfum. Po prostu potrzebowałam siódmego flakonu. Tak, wiem, większość stwierdzi, że to nie leżało nigdy obok perfum, ale toż przecież nie będę se odmawiać zapachów. I tak sobie leżę i pachnę. Leżę, bo mam dzisiaj rest. Wczoraj zrobiłam obwodowy x2, pojeździłam rowerkiem, zjadłam pyszne pieczone jabłko z krówką :*, później skusiłam się na czekoladę gorzką. Miałam w sklepie chęć na piwo, ale postanowiłam, że piwo wypiję w następnym tygodniu. Nie chcę na początku programu się zapychać. W sobotę są co prawda urodziny (spoko, nadal przeżywam), ale pić nie będę. W ogóle jak się człowiek nastawia na nie, to będzie nie. Mój kolega np. miał jechać na wyjazd integracyjny i tak bardzo nie chciał, tak bardzo był na nie, że nie pojechał. Po prostu tuż przed odjazdem dostał takiej sraki, że wsiąkł w muszlę. I autobus odjechał bez niego. No więc ja się obawiam, że:
a) nie pójdę w ogóle
b) pójdę, zjem tort i od razu zwymiotuję
Absolutnie się nie naśmiewam z bulimii. Ja jak bardzo czegoś nie chcę zjeść (albo wiem, że nie mogę), to jest mi potem tak niedobrze, że mój organizm chce to oddać. Znowu będę mieć minę cierpiętnicy, jak po tym pamiętnym mięsie. Moja mama jest w szoku, że nie jem mięsa. Ale jakoś mi go specjalnie nie brakuje.
Zaliczyłam dziś dwie sesje po 30 min na rowerku stacjonarnym, na którego widok dostaję hemoroida. Za mało się ruszam, to se poprzebierałam nogami. Dupa boli bardzo, to siodło jest bardzo niewygodne :(
A w ogóle to wpadłam na genialny pomysł na biznes. Dzisiaj bazgroliłam w antystresowej książce dla dorosłych i myślę se tak: a może by zrobić kolorowankę "Fiuty i suty" dla osób, które z takowymi nie obcują, a chciałyby. Trzeba zrobić szkice, a najlepiej to kupić tablet graficzny i se zrobić kontury ręką, huehuehue. Ciekawe, czy ktoś by to kupował. Nieee, w tym kraju taka kolorowanka trafiłaby na listę książek zakazanych, a mnie wydaliliby z kraju.
Słabo się dziś czuję i walnę garnucha. Zrobię niewielkiego drinola z colą light i będzie git.
W ogóle to po nocach śnią mi się nowości Wibo. Marzą mi się te paletki i nowa pomadka. Fajne są też kuleczki upiększające, przypominają mi komety Gurlain. I Eyebrow fixer zapowiada się fajnie. Paleta Go Nude kusi bardzo, chociaż są tu fiolety. Ja w fioletach wyglądam tak, jakby mi ktoś mordę obił. W sumie chciałbym ją mieć dla samego posiadania XD Masakra... Co ja mam we łbie...
Paleta Neutral wydaje mi się lepsza pod względem kolorów, ale będzie dostępna dopiero od połowy marca. No i tak pewnie będę marudzić, bo człowiek by se co kupił. No, ale chcę wyjechać, a może na wyjeździe se co kupię, więc po co wydawać hajs...
Aj, te problemy xd
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz