poniedziałek, 15 lutego 2016

No i po weekendzie

Rzadko kiedy ćwiczę w weekendy. Czasem poruszam dupą w sobotę, ale w niedziele ciężko pocić się błyszczeć przy swoim facecie. I tak ćwiczę w tygodniu, a niedzielę zostawiam sobie na reset i nabranie sił.
Dzisiaj miałam robić Skalpel 2, ale tak jakoś mnie wzięło obrzydzenie do tego treningu. Wzięłam więc skakankę i włączyłam ulubione piosenki. Mój pies zwiał na dwór z przerażonym wzrokiem, mówiącym "moją panią pojebało!" już podczas rozgrzewki. No, a potem przyszło właściwe kicu-kicu i już po 2 skokach cycki wypłynęły mi na powierzchnię. Ale tak to jest, jak ma się top zamiast stanika. Miałam se kupić usztywniany stanik w tym miesiącu, no, ale wypłukałam się z kasy. I ćwiczę w topie i trudno, to moje cycki i niech se latają.
Lubię sobie włączyć jakąś szybką muzę, taką, żeby skakać jak pojebana. To jeden z moich ulubionych przebojów. Dobrze się przy nim skacze, biega, jeździ na rowerze, tańczy, fika nogami etc:

No i poskakałam, wyszło jakieś 1500 skoków. Na początku wszystko ładnie, pięknie, fajnie się skacze i w ogóle. A potem to myślałam, że zdechnę, opluję się cała 10 razy, zrzygam i co tam jeszcze. Jak już skończyłam, ledwo dolazłam do łaźni, a potem wrzuciłam swe ścierwo do wanny.
Reszta dnia minęła mi na kręceniu gwintów i przez to ledwo żyję. Nawet leżeć mi się nie chce. Straciłam na tym mnóstwo czasu, a mogłabym porobić milion innych rzeczy.
No, a wczoraj były Walentynki i pozwoliłam sobie na biedronkową pizzę z serami.
Przyznam, że była dość smaczna. Lubię te ich pizze z pieca łupanego kamiennego. Czasem można sobie pozwolić :D
A co do samych Walentynek, to totalnie nie czaję tego bulwersu. A bo dlaczego ludzie nie okazują sobie miłości na co dzień, a że Walentynki to zUo, bo wszędzie serca i sweetaśne wystawy, słodkopierdzące filmy w telewizji, single płaczą albo się chwalą, że spędzają Walentynki sami. Dzień jak co dzień, ale można też uznać, że skoro jest święto, to jest okazja do napicia się. I skończyć narzekanie.
Mam mega ochotę się nażreć i cieszę się, że lodówka świeci pustkami. Zjem tylko kolację, którą się zbytnio nie nażrę. Ukochany chlebek drewno czeka na mnie ;*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz