piątek, 26 lutego 2016
Dużo cytryn
Hej! :)
Wciąż żyję i wciąż jestem gruba. W środę nie ćwiczyłam, wczoraj zrobiłam jeden krótki trening, dziś z kolei miksa na nogi, dupę, ręce, plecy i brzuch. Część powtórzeń z dwóch ćwiczeń na brzuch zrobiłam z dodatkowym obciążeniem w postaci psa :D Jutro czeka mnie mega ciężki trening spalający tłuszcz.
Nakupowałam fit jedzenia i jem zgodnie z wytycznymi. Skusiłam się tylko na dodatkowe jabłko, ale miałam chęć na owoc i se zjadłam. Może dostanę rozgrzeszenie.
Cieszę się, że mogę pić kawę z mlekiem. Próbowałam w ogóle zrezygnować z mleka, ale tak mnie bolał brzuch, że kosmos. Szczęśliwie dostaliśmy zezwolenie na picie kawki. W sumie ja dodaję odrobinę mleka 0.5%, dosłownie odrobinę, by kawka była troszkę brązowa. Do wczoraj piłam 3 dziennie, ale teraz rezygnuję z tej porannej. Muszę w siebie wlać przed śniadaniem wodę z cytryną, więc piję to i herbatę, żeby potem podczas treningu nie latać jak kot z pęcherzem. Ale woda z cytryną jest bardzo trendy, więc jestem modna, więc to jest git! :) Na fitness.sport.pl wyczytałam, że:
-podkręca metabolizm - nie wiem, czy to prawda, ciężko sprawdzić
-ma dużo witaminy C - a to fakt, od razu przestało mnie drapać w gardle
-oczyszcza organizm z toksyn - ciekawe, czy tak jak te chińskie plasterki, co wyciągają toksyny ze stopy...
-solidnie przeczyszcza - aaaa to fakt, jeszcze ze szklanką leciałam na kibel.
Zobaczymy, jak ta cytryna się spisze. Jest ohydna, ale trudno. Takie zalecenie, to się słucham. Ale len mielony piję/zjadam z chęcią, lubię takiego gluta zeżreć. Gluty są dobre.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz